poniedziałek, 31 marca 2014

Zawieszony

Przepraszam Was, ale zawieszam bloga. Nie martwcie się że na zawsze. Na pewno za tydzień, dwa, góra trzy będą znów pojawiać się nowe notki c; Powodem jest mój nowy blog: http://lwica-uchawi.blogspot.com/
Muszę tam trochę popracować. Napisać parę notek, zrobić dyplomy itp. Trzymajcie się i do zobaczenia ;)



( Coś na uszczęśliwienie ;))

sobota, 29 marca 2014

Rozdział.05: " Co to ma znaczyć?!"

Następnego dnia późno wstałam. Gdzieś około 10:30. Byłam raczej zmęczona po wczorajszej zabawie. Dzisiaj czekam na na więcej! Szybko podniosłam się i przeciągnęłam. Mama właśnie myła Kopę. Zachichotałam. Napiłam się mleka mamy po czym szybko wybiegłam z groty mówiąc że idę się bawić i wrócę o 16:30. Mama tylko skinęła głową. Wesoła  biegłam przez polankę i łąkę, aż w końcu dotarłam do Tajnego Miejsca. Weszłam tam i gdy znalazłam się w środku zdziwiłam się. W norze nie było nikogo! Pomyślałam że może są nad wodopojem. Dziś był taki dzień w którym chętnie idzie się wykąpać. Szybko wyszłam z Tajnego Miejsca i pobiegłam nad wodopój. Nie było ich! Same zebry, antylopy i żyrafy! Rozczarowana poszłam na łąkę. Gdy doszłam zobaczyłam Kopę z jakąś nieznajomą lwiczką. Bawili się. Szybko skryłam się za kamieniem. Zaczęłam ich podsłuchiwać.
Kopa-Hahha!! Vitani nie łapiesz mnie!-Uciekał przed Vitani.
Vitani-Ehe! Akurat!-Zawołała i naskoczyła na Kopę.
Lwiątka zaczęły się śmiać. Lewek zepchnął z siebie lwiczkę i powiedział jej coś na ucho. Obydwoje zachichotali. Nagle stało się coś czego sie w ogóle nie spodziewałam. KOPA POLIZAŁ PO POLICZKU VITANI, A ONA GO PRZYTULIŁA!!



Byłam zdziwiona.Już chciałam krzyknąć "Co to ma znaczyć?!", ale pohamowałam się. Upadłam na ziemie. Nie mogłam w to uwierzyć. Kopa ma dziewczynę! Zaśmiałam się. Ups..... Usłyszeli mnie. Nie było najmniejszych szans na ucieczkę bo nowa "dziewczyna" Kopy była szybka i zwinna. Naskoczyła na mnie. Zdezorientowana patrzałam na wściekłego brata.
Kopa-Kiara!-Zawołał pełen gniewu- Dlaczego nas podsłuchiwałaś!? A jeżeli coś powiesz rodzicom to.....-przerwałam mu.
Kiara-A dlaczego nie mogą się dowiedzieć?-Próbowałam zepchnąć lwiczkę z grzywką, lecz ona była zbyt ciężka.
Kopa nie wiedział co odpowiedzieć. Spojrzał w oczy Vitani i westchnął.
Kopa-Bo....bo ona jest z Złej Ziemi..-Bąknął-Ale proszę nie mów rodzicom!
Byłam zszokowana. ZŁA ZIEMIA?! Tam są te złe lwy i..... dużo innych strasznych rzeczy. Spojrzałam zła na brata, lecz obiecałam mu że nie powiem. I tak będzie... Dotrzymam słowa. Pomarańczowy odetchnął, a niebieskooka zeszła ze mnie. Później zaczęliśmy się razem bawić. Vitani była superowa! I tak także staliśmy się najlepszymi przyjaciółkami.


Razem bawiliśmy się w berka, chowanego i wyścigi. Było extra! Ale niestety musiałam wracać o 16:20. Lecz i tak zabawa było bardzo fajnie!

__________________________________________________________________________

Sorry że krótka i bezsensu, ale musiałam coś napisać.


czwartek, 27 marca 2014

Rozdział.04: Zabawa!

Ahhh... Nie mogłam wychodzić nad wodopój, ale mogłam na łąkę! Dobre i to! Chociaż chętnie w taki upał bym popluskała się z moimi przyjaciółmi, ale co poradzić. No dobrze zacznijmy....

Właśnie piłam mleko. Kopa był z tatą na lekcji i bardzo dobrze. Przynajmniej nie będzie mnie wkurzać przez godzinę! Kiedy najadłam się wystarczająco spojrzałam na mamę słodkimi oczami.
Kiara-Mamusiu.... Mogę iść się bawić?- Zapytałam - Poznałam przyjaciół.... I obiecuję że wrócę szybciej!
Nala-Ech.... Dobrze kochanie, ale wróć o 16:00! Ani chwili dłużej!-Posłała mi złe spojrzenie, ale po chwili się uśmiechnęła.- I nie idź nad wodopój. Nie możesz...
Kiara- Dobrze, dobrze!
Przytuliłam Nalę i pobiegłam szybko do tajnego miejsca. Była 10:30 więc miałam tylko sześć godzin i pół. Poszłam też na chwilkę nad wodopój. Nie żeby złamać zakaz rodziców czy coś w tym stylu, ale  prostu pić mi się chciało. W końcu dotarłam. W norze był Busara, Moyo i Uchawi. Bawili się w ciuciubabkę.
Kiara-Hejka!- Uśmiechnęłam się przyjaźnie do wszystkich.
Lwiątka- Hej!-zawołali razem.
Uchawi-Chcesz się bawić z nami?-zapytała po chwili.
Kiara-Jasne!-Podskoczyłam- Ja łapię!
Zamknęłam oczy i chodząc niepewnie starałam się kogoś złapać. Szłam w jedną stronę że walnęłam w kamień. Trochę bolało. Wszyscy zaczęli się śmiać, a ja z nimi. Po około 5 minutach złapałam Moyo. Lewek nie miał jak uciec, ponieważ wlazł w kąt.
Kiara- Kogoś mam!-Dotknęłam lwiątka.
Busara-A kogo? Jeśli dobrze powiesz to on będzie łapać!
Kiara-Hmmm....-Poczułam grzywkę lewka- To... Moyo! Tak to on! On ma taką miękką grzy....-Ugryzłam się w język.
Kremowy wraz z brązową zaczęli się chichrać, a ja razem z Moyo siedzieliśmy cicho i patrzeliśmy się na siebie.
Kiara-Przepraszam...-szepnęłam nieśmiało i opuściłam łepek.
Moyo-Nic się nie stało!-Także szepnął, lecz głośniej.
Wtedy do nory weszła Nzuri. Uśmiechnięta i wesoła.
Kiara- Co się stało że taka wesoła jesteś?-Zapytałam szybko.
Nzuri- Jak to co? Dziś taki piękny dzień!- W podskokach podeszła do Busary i Uchawi.
Patrzałam na nią nie wiedząc o co chodzi. Musiało się coś wydarzyć.
Moyo-Ona jest chyba najbardziej wesołym lwem na Lwiej Ziemi.- Powiedział do mnie- Jest optymistką każdego dnia. Nawet jeśli pada i nic jej nie wychodzi.
Uśmiechnęłam się do Nzuri patrzącej na mnie.
Kiara-Może pójdziemy na łąkę? Ścigamy się?
Busara-Okej!-Zawołał i wszyscy ruszyli- Ja i tak wygram!
Biegliśmy szybko że kurzyło się za nami. Wszyscy mówili że oni wygrają, lecz Moyo był cicho. Ja także. Skupiliśmy się tylko na wyścigu. I przez to byliśmy pierwsi. Trzecia była Nzuri, potem Uchawi, a na końcu Busara. Może to przez to że on ciągle mówił że wygra i to najgłośniej ze wszystkich? Nie mam bladego pojęcia. Kremowy do końca dnia był jakiś zły. Pewnie za ten wyścig. Teraz bawiliśmy się w berka. Ja goniłam pierwsza. Później złapałam Nzuri. Zabawa znudziła nam się jak Busara zaczął gonić. On gonił najpóźniej. Bawiliśmy się wtedy znów w ciuciubabkę. Miła godziny, a my bawiliśmy się w najlepsze.... Nagle ..... Która godzina?! Uchawi odpowiada że około... 15:55! Szybko pożegnałam się z przyjaciółmi i pobiegłam na Lwią Skałę. Bałam się że nie zdążę.... Udało mi się! Dwie minuty przed czasem! Mama z tata mnie pochwalili, a Kopa siedział smutny i zły. Tato powiedział mi że Kopa założył się z nim i mamą o to że nie będzie się bawił nad wodopojem przez 3 dni jak się spóźnię , a oni mu w zamian odpuszczą lekcje przez trzy dni! Kopa przegrał! Hahahaha!
_________________________________________________________________________
 Zapraszam na mój nowy blog: http://lwica-uchawi.blogspot.com/ (Jutro pierwszy rozdział! )
Jakby co blog nie będzie o tej Uchawi. Będzie on o magicznej lwicy która wygląda normalnie. Nazwałam ją tak bo imię Uchawi pasuje do niej i do bloga... Magiczna.

wtorek, 25 marca 2014

Rozdział.03: Moi przyjaciele!

 Podrosłam i mam 3 miesiące! W końcu mogę sama wychodzić się bawić! Bez mamy, bez taty ani Kopy! SAMA! Jupi! Już z Kopą nie lubię wychodzić bo on robi się wkurzający. Mówi ciągle że jestem dzidzią bo piję mleko mamy, a on już nie pije bo ma 6 miesięcy. Albo ciągle ze mną walczy. Wkurza mnie on! No, ale dobra teraz nie gadamy o Kopie tylko o mnie. Rano szybko obudziłam mamę. 
Kiara-Mamo! Wstawaj! Mamooooo!-Szturchałam ją łapami w brzuch. 
Nala-Ach....Kiara! Która to godzina?-Zapytała mnie zaspanym głosem.
Kiara-Hmmmmm....Chyba ósma rano.....-Odpowiedziałam nieśmiało.
Nala-Ósma!? Kula,Tama,Jacob, wstawać na polowanie!-Zawołała mama wstawiając.
Ja szybko napiłam się mleka puki czas.
Kiara-Em...Mamo mogę się iść bawić? Ale sama? Bo obiecaliście że gdy będę miała 3 miesiące to będę mogła sama iść na polankę, lub nad wodopój.-Powiedziałam szybko.
Nala-Hmmm... Możesz, ale powiedz tacie że wychodzisz. Będzie się o Ciebie martwił....-Odpowiedziała wychodząc.
Kiara-Tato idę się bawić na polanę! Nie martw się o mnie-Krzyknęłam budząc wszystkich.
Simba-Co? Kiara! Gdzie idziesz!?-Nie wiedział o co chodzi.
Kiara-Bawić się!-Zawołałam wychodząc.
Tata już nic nie odpowiedział. Przynajmniej tak myślę bo mogłam nie usłyszeć... Ale to nic! Byłam zachwycona wszystkim i wszystkimi! Choć na tej polanie bardzo dużo razy to czułam że jestem tu pierwszy raz.

Bawiłam się z motylkiem który siadł na listku i biegałam po całej łące. Później poszłam popływać nad wodopój i wspinać się tam na drzewa. Było bardzo ciekawie, ale czułam się samotna. Wolałabym żeby był ktoś ze mną. Ale nie Kopa, ani mama, ani Simba. Ktoś w równym wieku ze mną. W oddali zauważyłam mamę. Podbiegłam do niej.
Kiara-Mamo!?-Zawołałam
Nala-Tak kochanie?
Kiara-Są tu jakieś inne lwiątka oprócz mnie i Kopy?-Zapytałam się
Nala-Oczywiście!-Odpowiedziała mi-Są na drugiej polanie. Tam gdzie są najczęściej zebry.
Kiara-Wspaniale! Dzięki mamo!-Otarłam się o jej przednią łapę i odbiegłam.
Biegłam szybko. Chciałam ujrzeć moich może nowych przyjaciół. W głowie wyobrażałam już sobie nasze wspólne zabawy. Nagle zobaczyłam pewną lwiczkę. Ona raczej też mnie zauważyła. Uśmiechnęła się kiedy stanęłam.

Zawołała kogoś. Nie wiedziałam kogo, ponieważ nie dosłyszałam, ale z krzaków wyszedł brązowy lewek. Było widać że są rodzeństwem. Drugie lwiątko spojrzało się na mnie. Uśmiechnęło się. Podeszłam wolnym krokiem do nich.
Kiara-Hej...-Przywitałam się nieśmiało.
Lewek-Witaj!-Zaczął bardziej śmielej niż ja.-Jestem Moyo*, a to moja siostra Uchawi*
Kiara-Ja jestem Kiara. Miło mi Was poznać.

(To jest Moyo)
Uchawi-Ty jesteś Kiara? Och , witaj księżniczko!-Ukłoniła mi się, wraz z bratem.
Ja przewróciłam oczami.
Kiara-Przestańcie! Jestem taka zwykła jak wy! Mój brat zasiądzie na tronie z czego się cieszę!-Powiedziałam.
Moyo-Aha...Ale to nie zmienia faktu że nie jesteś księżniczko.-Wstał.
Nic nie odpowiedziałam.
Uchawi-O! Kiara chcesz zobaczyć nasze Tajne Miejsce!?-Zawołała.
Moyo-Uchawi! CICHO!-Warknął-Musisz być taka wygadana?
Kiara-A gdzie jest to Tajne Miejsce?-Byłam bardzo ciekawa.
Moyo-Choć...-Westchnął.
Weszliśmy w krzaki. Tam była dziura w którą musiałam skoczyć. Na początku trochę się bałam, lecz Moyo złapał mnie za łapę.....Kiedy znaleźliśmy się na dole moim oczom ujrzało się piękne miejsce. Był tutaj mały wodopój, strumyczek i różnorodne rośliny. Były tu też inne lwiątka. Wszystkie patrzały się na mnie. Uchawi przedstawiła mi ich wszystkich. Były tu lewki o imieniu Moto*  i Busara*. Była także jedna lwiczka o imieniu Nzuri*. Po minucie z grupki wyszedł Busara z  nieufnym wzrokiem.
Busara-Poco wy ją tu przyprowadziliście?- Warknął do brązowych lwiątek- Nie znamy jej, więc nie może tu włazić!
Uchawi- Ale to jest księżniczka Kiara!-Zawołała.
Ja stałam cicho i patrzałam na to. Co miałam powiedzieć?
Busara- No i co z tego?-Posłał mi okropne spojrzenie.- Wypapla to miejsce każdemu!
Kiara- Wcale nie!- Wybuchnęłam.
Busara-Oooo.... Jednak umiesz mówić!-Zaśmiał się podle.
Kiara- No jasne!-Warknęłam i skoczyłam na lwiątko przewalając go na plecy z łatwością.
On przez chwilę patrzał na mnie zdezorientowany, ale po chwili wyrwał mi się z groźnym warknięciem.
Kiara-Haha! Jednak taki straszny nie jesteś!-Przybiłam piątkę Uchawi.
Po pięciu minutach reszta lwiątek przyszła się ze mną przywitać.

( Moto )



( Nzuri )


(Busara)

Kremowy, zły lewek nie odzywał się przez ten dzień więcej do mnie w zły sposób. Nawet był fajny. Bawiliśmy się do wieczora w berka i chowanego! Gdy wróciłam do domu późnym wieczorem dostałam ochrzan od rodziców i zabronili mi wychodzić nad wodopój przez jeden dzień! To nie fair!

_________________________________________________________________________________

Przepraszam że bardzo dłuuuuuugo nie pisałam, ale pomysłów było brak! Na 100 procent w czwatrek pojawi się nowa notka!

Tłumacz:
Uchawi- Magia/magiczna/magiczny
Moyo-Serce
Moto-Ogień
Nzuri-Piękna
Busara-Mądry